wtorek, 26 lutego 2013

Rozdział 5



Rozdział 5

Z pociągu zostałam zaprowadzona do Centrum Odnowy. Zajmowało się mną pięć osób. Wszystkie były ubrane w bardzo kolorowe stroje. Wyglądały co najmniej komicznie.  Pofarbowane włosy i nienaturalny, jaskrawy makijaż były dla mnie czymś nowym. Jedna kobieta zajmowała się mną najdłużej, z tego co zrozumiałam, miała na imię Celeste, mówiła bardzo piskliwym głosem i, tak jak wszyscy pozostali Kapitolińczycy, była po wielu operacjach plastycznych. Nigdy nie dbałam o urodę, więc mieli ze mną dużo roboty. Gdy skończyli, Celeste powiedziała, że zaraz przyprowadzi mojego stylistę, Xsaviera. Po chwili do pokoju wszedł niski mężczyzna ubrany jak pozostali Kapitolińczycy. Włosy miały nienaturalny odcień srebrnego i mieniły się, niczym diamenty. Z góry wiedziałam, że nie będzie łatwo się z nim dogadać. Zobaczyłam na sobie jego wzrok i pierwszy raz w życiu poczułam się nieswojo.
- Więc, co my tu mamy – powiedział stylista i zaczął bacznie przyglądać się śladom po igłach na mojej ręce. Chciałam je zakryć, ale Xsavier był szybszy, złapał moją dłoń i przyjrzał się jej.
- Co to? – spytał z ogromnym zaciekawieniem. Był bardzo wścibski, a ja nie chciałam się przed nim otwierać, bo wiedziałam, że moja historia go nie interesuje. Postanowiłam więc powiedzieć prawdę.
- Ślady po igłach – odpowiedziałam niedbale – Przeszkadzają ci? – spytałam.
- Czy mi przeszkadzają?! Czy ty zdajesz sobie sprawę jak to będzie wyglądać na paradzie? Wybrałem dla ciebie olśniewającą sukienkę z jedwabiu, ale z tymi śladami wypadniesz najwyżej średnio.
- Przecież nikt tego nie zauważy – powiedziałam zdziwiona komicznością tej sytuacji.
Xsavier nerwowo chodził po pokoju i mówił do siebie. Wreszcie krzyknął:
- Zakryjemy je - powiedział, po czym zaczął wymieniać miliony warstw, które pojawią się na mojej ręce. Inteligencja tego człowieka mnie powaliła. W końcu stylista skończył wygłaszać swój monolog i zaczął mówić o stroju na paradę.
- Razem ze stylistką Aleca ustaliliśmy, że najlepszym materiałem będzie jedwab. Wybrałem dla ciebie sukienkę, gdy  Adeline ją zobaczyła nie była zbyt oszołomiona, ale nie przejąłem się zbytnio jej zdaniem. – Adeline była pewnie stylistką Merrivala, ale średnio mnie to interesowało. Miałam tylko nadzieje, że Alec będzie miał równie dziwny strój.
W końcu zaczęło się coś, czego nie lubiłam najbardziej- przymiarki. Igły, miarki i wszystko co tylko możliwe poszło w ruch, ale nie ma się co dziwić, w końcu miałam wyglądać idealnie.
Założyłam moją sukienkę i poczułam się dziwnie. W jedynce nigdy nie nosiłam sukienki, tylko na dożynki. Chciałam aby było już po paradzie, czułam się idiotycznie. Gdy zobaczyłam Aleca w wcale nie lepszym stroju poczułam się trochę pewniej, ale i tak nie miałam zamiaru przypodobać się Kapitolowi. Nie czułam potrzeby zdobywania sponsorów.
Zostaliśmy zaprowadzeni do wielkiej stajni i weszliśmy na rydwan. Zostaliśmy ustawieni w odpowiednich pozach. Zabrzmiała muzyka inaugurująca Igrzyska.
- Już czas! – powiedział Alec i spojrzał na mnie zwycięskim wzrokiem.

 Pozostałe blogi serii:
http://d2-56th-hunger-games.blogspot.com/
http://d4-56th-hunger-games.blogspot.com/ 
Chcesz poznać całą historię zawodowców? Przeczytaj!